Maker Faire, największe święto ruchu makers[*]. Każdy może się bawić w
sprzętowe dłubanie i pochwalić swoim projektem w sieci, ale żeby
zakwalifikować się tutaj, trzeba przygotować coś naprawdę ciekawego.
Przy czym nowatorstwo jest równie cenione co efekciarstwo. Typowe
eksponaty to wielkie roboty przenoszące gości, maszyny w stylu Leonarda
da Vinci, rzeźby kinetyczne zionące ogniem. A obok nich - dron do badań
podwodnych, nanosatelita, nowe modele mikrokontrolerów i narzędzi CNC. Albo kowal odtwarzający
technikę starożytnej Grecji. Co roku odbywa się kilkanaście takich
imprez, większość w USA, ale również w Europie. Brytyjska edycja
tradycyjnie gości w Newcastle, a że nie miałem daleko, to zajrzałem.
Zwiedzałem
z trzyletnią córką. Dla maluchów robot jest ciekawy tylko
na chwilę, a drukarka 3D - wcale. Co
innego interaktywna ściana LED, maszyny do baniek mydlanych albo wszelkie stoiska gdzie można było coś namalować lub ulepić. Spędziłem przy nich sporo czasu w towarzystwie innych ojców, wspólnie negocjowaliśmy z potomstwem by pozwoliło nam odejść tam, gdzie komputery, lutownice i reszta nudziarstwa.
|
To jest brytyjska edycja Maker Faire. Można to poznać z daleka. |
|
InMoov, humanoidalny robot z Francji. Open source i drukowany 3D, czyli idealny projekt na Maker Faire. Więcej na http://inmoov.fr/ |
|
Przykład low tech - tor dla kulek wydłubany z drewna. Trzeci najlepszy eksponat zdaniem córki. |
|
Na niektórych stoiskach można było samodzielnie zmontować kupiony zestaw. I przy okazji nauczyć się lutować pod okiem doświadczonych twórców. |
|
Klasyczne gry komputerowe - Pong, Invaders itp. - wielkości breloczka do kluczy. Wydaje się, że osoby pamiętające czasy takich gier mogą mieć problem, by zobaczyć cokolwiek na centymetrowym ekraniku. |
|
Fale dźwiękowe 101. Syntezator generuje dźwięki, oscyloskop wyświetla ich obraz, obsługa tłumaczy o co chodzi, a zwiedzający drukują fale dźwiękowe. Tradycyjnie, przy użyciu rylca i rolki z farbą. Dużo zabawy również dla dzieci, które nie rozumieją co to częstotliwość i modulacja. |
|
Dziecięcy przebój numer 2. Ściana pokryta diodami świecącymi i czujnikami wilgoci. LEDy dotknięte mokrym pędzlem świecą. |
|
Colin Furze jest pewnym kandydatem do nagrody Darwina. Miotacze ognia to chyba najbezpieczniejsze z jego tworów. Jego specjalnością są rowery, gokarty itp. napędzane domowej roboty silnikami odrzutowymi. Trochę mi zgrzyta promowanie takich osób. Niektóre z jego projektów niewiele dzieli od pomysłów nastolatków wchodzących do szybów wind albo jadących na dachu samochodu. Inne, np. hoverbike, są równie niebezpieczne, ale przynajmniej interesujące technicznie. |
|
Jeszcze jeden Dalek, tym razem mały. Ten jest jednocześnie głośnikiem, do którego można przesyłać dźwięk łączem optycznym. Zdaje się, że analogowym - niedokładne wycelowanie nadajnika powodowało zniekształcenia. |
|
Maszyny do robienia baniek mydlanych. Zdaniem córki o wiele ciekawsze niż cała reszta razem wzięta. |
|
Steamroadsters. Według opisu miały być parowe, ale brzmiały raczej jak elektryczne. Sensu wielkiego nie ma, ale wygląda ciekawie. Zwłaszcza, że pojazdami kierowali aktorzy teatralni, którzy jeżdżąc w kółko po dziedzińcu potrafili udawać, że robią coś Niezwykle Ważnego. |
|
Ten dron mieści się na dłoni. Jakimś cudem udało się w nim wcisnąć nawet kamerę przesyłającą obraz na żywo. |
[*] Dla nieznających tematu krótkie wprowadzenie. Najogólniej, jest to nowoczesna odmiana majsterkowania, z użyciem drukarek 3D, obrabiarek CNC, mikrokontrolerów. Ale też z elementami sztuki (raczej popularnej niż awangardowej), tradycyjnego rzemiosła. Granice nie są ścisłe, nikt nie wydaje legitymacji makera ani nie kontroluje kierunku. Zdaniem entuzjastów to jest nowa rewolucja i wkrótce wszyscy będą naprawiać, ulepszać i tworzyć urządzenia. Zdaniem sceptyków - to pic na wodę. Prawda wyjątkowo leży pośrodku. Ruch ma kilkanaście lat i nie stał się masowy, drukarka 3D nie stoi w każdym domu. Dla nielicznych uczestników to pomysł na drobny biznes, dla większości po prostu zabawa. Ale kto powiedział, że dorośli nie mogą się bawić robotami?
Komentarze
Prześlij komentarz