World Space Week Wrocław

World Space Week to okolicznościowy tydzień obchodzony co roku w dniach 4-10 października, zgodnie z rezolucją ONZ z 1999 roku. Daty nie są przypadkowe, 4 października 1957 wystrzelono Sputnika, 10 października 1967 wszedł w życie Traktat o przestrzeni kosmicznej.

Tyle Wikipedia. W tym roku po raz drugi święto obchodzono we Wrocławiu. I, zwłaszcza jak na tak młodą imprezę, udało się znakomicie.

Impreza zaczęła się w piątek na Wydziale Astronomicznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Niestety, tego dnia nie miałem czasu. Ale znalazłem zdjęcie budynku wydziału sprzed kilku lat, więc przy okazji tu wrzucę.

Sobotnia część odbyła się na terenie XVII LO. Miałem mocne skojarzenia z konwentem: budynek szkoły opanowany przez geeków w okolicznościowych koszulkach, tabelka z programem prelekcji i pokazów, plakaty na ścianach - wszystko się zgadzało. Może poza wiekiem uczestników. Większość warsztatów przewidziano dla dzieci w wieku szkolnym. Wśród nich m.in. odpalanie rakiet, projektowanie i programowanie elektroniki, eksperymenty biologiczne, wykrywanie promieniowania kosmicznego. Wielką niesprawiedliwością dziejową jest, że podobne imprezy nie odbywały się ćwierć wieku temu.

Zwiedzałem z trzyletnią córką, dla dzieci w tym wieku oferta nie była zbyt szeroka - co robić, taka tematyka. Co gorsza, bilety na zajęcia odpowiednie dla maluchów rozeszły się najwcześniej (wszystkie warsztaty i pokazy były darmowe, ale większość wymagała pobrania biletu). Organizatorzy wpuszczali jednak na miejsca zwolnione przez osoby, które nie zjawiły się w porę. I w taki sposób udało nam się wejść na warsztaty balonowe. Zrobiony przez nas model balonu stratosferycznego (czyli balonik napełniony helem, sznurki, gondola z przyciętego kubeczka i ładunek podkładek) towarzyszył nam przez kilka godzin, aż zgubił balast i naprawdę wystartował do stratosfery.

Po korytarzach i salach jeździło kilka "kosmicznych" łazików. Największy, na zdjęciach na samym dole, imponował pokonywaniem przeszkód. Wszystkimi można było sterować, przy czym młodsze dzieci kierowały gamepadem lub na ekranie telefonu, starsze - programowały. Kolejka chętnych była długa. Pokazy w planetarium również były podzielone na grupy wiekowe, na najprostszy (od 4 lat) moglibyśmy, lekko naciągając, załapać się - ale i tu nie było szans na wolne miejsce. Pozostały ogólnodostępne pokazy filmów w auli.


Przenośne planetarium Bajkonur. Udało się obejrzeć jedynie od zewnątrz.

Dla młodych planetologów: pomarańczowy koc to Mars, piłeczki to pojazdy sterowane za pomocą smartfona

Tor przeszkód z krzeseł, łazik sterowany na ekranie komputera. Dla starszych - tylko na podstawie obrazu z kamery, młodsze dzieci podglądały.

Niedzielna część odbyła się w najciekawszym kongresowym budynku Wrocławia, czyli Hali Stulecia. Tu było poważniej i profesjonalniej. Prelekcje popularno-naukowe prezentowali prawdziwi naukowcy, a obok wystawiały się firmy z branży kosmicznej (tak, są takie w Polsce). Na ścianach galeria kosmicznych zdjęć i obrazów. I przebój dnia, czyli start balonu stratosferycznego. Nie udało mi się zrobić dobrego ujęcia, zresztą po obejrzeniu filmów 360 stopni z balonu uznałem, że to i tak nie miało sensu. 


Wielkie brawa dla twórców programu, a są to w większości osoby poświęcające swój wolny czas - studenci z kół naukowych, nauczyciele z pasją. Sponsorzy oczywiście prezentowali swoje produkty (głównie sprzęt optyczny), ale nie nachalnie. Organizatorzy ogarniali bardzo sprawnie, nie zauważyłem problemów. Gdyby jeszcze coś zrobić z brakiem miejsc na warsztatach i wykładach. Może w przyszłym roku uda się zorganizować więcej równoległych bloków programowych albo większe sale?


Poniżej: największy z sobotnich łazików

















Komentarze