W czasie lockdownu dzieci się nudzą

 Zamknięte szkoły, kwarantanny, przerwa świąteczna. Spotkania i wyjścia albo niemożliwe, albo nierozsądne. Trzeba jakoś znaleźć zajęcia w domu, które zapewnią rozrywkę córce i będą choć trochę edukacyjne. W miarę możliwości DIY, a jeszcze lepiej - do zrobienia wspólnie. Nie będę udawać, że sam to wszystko wymyśliłem, większość jest znaleziona w sieci. Google podpowiada tysiące pomysłów (hint: najłatwiej szukać na hasło STEM).


Maszyny do malowania z klocków Duplo


Znalezione w sieci. Nie podaję źródła, bo powtarza się na dziesiątkach stron i nie wiem, która jest oryginalna, a nie chcę linkować do kopiujących. Maszyna numer jeden to wahadło. Córce wystarczył rzut oka na zdjęcie by entuzjastycznie wyciągnąć pudło z klockami i zbudować ramę. W tym czasie znalazłem kubeczek i sznurek i rozrobiłem w wodzie trochę farby plakatowej. Farba okazała się słabym punktem. Nie udało się równomiernie rozmieszać i albo się lała zbyt mocno, albo zatykała otwór. Liczyłem, że uda się uzyskać krzywe Lissajous (oczywiście jest za wcześnie, by wytłumaczyć matematycznie skąd się biorą, po prostu fajnie wyglądają), tymczasem wyszła - zdaniem młodej fanki Brzechwy - kleksografia.


Maszyna numer dwa to obrotowy stół i pisak zamontowany na ruchomym ramieniu. Tym razem konstrukcja głównie moja.  Szczęśliwym trafem mieliśmy zestaw z karuzelą, który dostarczył kół zębatych. Udało się nawet trochę usprawnić projekt, nasze ramię z pisakiem poruszało się na boki, podnosiło, a także - niedokładnie i niewygodnie - przesuwało do przodu i do tyłu. Co się da narysować? Okręgi o różnej średnicy (nieruchomy pisak, kręcimy stołem), linie prawie proste, w rzeczywistości łuki o dużym promieniu (nieruchomy stół, kręcimy ramieniem z pisakiem), figury geometryczne (jak wyżej, ale pomiędzy liniami obracamy stół), kleksografię (kręcimy pisakiem i stołem jednocześnie).


Karmnik, wersja pro


W sklepach najłatwiej kupić kule tłuszczowe opakowane w plastikową siatkę. Zwykle działają, to znaczy ptaki chętnie to jedzą, ale są niebezpieczne - zdarza się, że małe ptaki zaplątują się w siatkę, a duże - łykają ją w całości. Organizacje przyrodnicze od dawna zachęcają do robienia karmników tłuszczowych w kubku. W tym roku postanowiłem spróbować. Kupiłem worek ziarna i kilka paczek słoniny (hint: w selgrosie można kupić słoninę pociętą na drobne kawałki, topi się znacznie szybciej), wybrałem dwa zbędne kubki. Produkcja jest prosta, co prawda czasochłonna, ale większość to czekanie aż tłuszcz się roztopi. Wystarczy włożyć pokrojoną słoninę do garnka, podgrzewać na małym prądzie. Kubki do połowy napełnić ziarnem i zalać tłuszczem. Na koniec włożyć patyk, zaczekać aż stężeje i zawiesić na drzewie. Pół kilograma słoniny wystarcza na dwa duże kubki.  Córka odmówiła udziału w procesie, bo topiona słonina jej śmierdzi - prawdę mówiąc, mnie też, nie wiem jak kiedyś mogłem to jeść. Ale ptaki za oknem były ciekawe. Choć jeszcze ciekawsze dla kota, który godzinami przesiaduje teraz na parapecie.

Tablica świetlna


Tym razem nie DIY, tylko prezent od babci. Pomysł prosty, a sporo zabawy również dla dorosłych. Tablica pokryta jest świecącą farbą. W zestawie jest latarka (uwaga, świeci również w UV, lepiej nie świecić sobie po oczach). Można rysować bezpośrednio, można przez szablon. Moim wkładem było zasłonięcie kawałka tablicy dłonią, wsunięcie na chwilę pod lampę, a potem dorysowanie kości latarką - wygląda to trochę jak upiorne prześwietlenie. Druga funkcja - latarka ma na drugim końcu długopis z niewidzialnym tuszem. Trzecia - sprawdzanie, jakie substancje świecą w ultrafiolecie (nie tylko te, o których myślicie).

Okulary 3D

A to dla odmiany pomysł mojej córki, zrobiony głównie przeze mnie, ale według jej instrukcji. W szkole obejrzeli jakieś filmiki poprzez okulary z kolorowymi szybkami i zachciała zrobić to samo w domu. Akurat w święta, gdy nie można było niczego kupić. Sama wycięła "szkła" z przezroczystego plastiku z jakiegoś opakowania, pokolorowała je markerami. Ku mojemu zdziwieniu wyszły przejrzyste, dlatego przyłączyłem się do następnego etapu. Poprosiła, by wyciąć z kartonu okulary, a potem przykleić szybki pistoletem z gorącym klejem. Filmików dostarczył youtube.

 

Gwiazdozbiory na suficie

Najprostsze w wykonaniu, najtrudniejsze w sfotografowaniu. Wydrukowałem gwiazdozbiory na kartce z bloku technicznego, córka zrobiła szpilką dziurki w miejscu gwiazd. Teraz wystarczyło zgasić światło w pokoju, poświecić  latarką i ustalić eksperymentalnie jaka odległość daje najlepszy efekt. Ważne: źródło światła musi być punktowe. Latarka z wieloma diodami LED albo z soczewką Fresnela lub podobnym wynalazkiem nie sprawdzi się. Najlepiej zadziałała banalna latarka w telefonie.


Komentarze