Nieoczekiwane pokazy lotnicze
Potem pojawił się zabytkowy bombowiec. Sprawdziłem na Flightradar24 - to był Bristol Blenheim, pochodzący jeszcze sprzed II Wojny Światowej. Rzut oka na mapę pokazał, że tego dnia (Armed Forces Day) w powietrzu były dziesiątki zabytkowych samolotów. Anglicy lubią historię. Zloty starych samochodów, parowych traktorów itp. odbywają się co chwilę. Samoloty są oczywiście rzadsze, ale Spitfire'a widziałem już wiele razy. Jednak tego dnia na mapie zobaczyłem samoloty brytyjskie, amerykańskie, francuskie, niemieckie i radzieckie; z II i I wojny światowej.
W końcu dopłynąłem, dowiedziałem się, gdzie się odbywają pokazy (Shuttleworth Collection, muzeum lotnicze z własnym pasem startowym i wieloma eksponatami na chodzie - zapisane na liście do odwiedzenia) i podjechałem bliżej. Akurat, by załapać się na spektakularną końcówkę sobotnich popołudniowych pokazów: de Havilland DH.88 Comet. Samolot zbudowany w jednym celu: do długodystansowego wyścigu, z Wielkiej Brytanii do Australii, w 1934. Zbudowano 5 samolotów, do dzisiaj przetrwały 2, tylko 1 lata - i to jak! Dziewięćdziesięcioletni samolot dał pokaz akrobacji na małej wysokości. W dodatku, jest to zwycięzca oryginalnego wyścigu. Comety brały też udział w innych zawodach, ustanowiły kilka rekordów i służyły jako samoloty eksperymentalne, do testowania nowych technologii.
Następnego dnia przyjechałem już specjalnie na pokaz. Było za późno, by kupić wejściówkę, znalazłem więc miejsce w pobliżu lotniska. Nie dało się stąd oglądać startów i lądowań, ale widok na samoloty w powietrzu miałem nie gorszy niż z oficjalnych miejsc. Pogoda prawie idealna - bez deszczu, dużo światła, lekkie chmury (a więc urozmaicone tło). Za gorąco jak na mój gust, zaimprowizowałem trochę cienia otwierając maskę samochodu, poza tym na niektórych zdjęciach było widać falowanie powietrza.
Wspaniały pokaz dał Douglas DC-3 Dakota. Popularny jak na zabytek - wyprodukowano ich (w różnych, wojskowych i cywilnych wersjach) 16 tysięcy sztuk, są też znane z trwałości i jeszcze kilkadziesiąt lat po wojnie latały na regularnych liniach. Oczywiście nie manewruje jak myśliwiec czy samolot sportowy, ale lecąc nisko i wolno dał się dokładnie obejrzeć ze wszystkich stron.

Spitfire najpierw wystąpił w parze z Hurricanem - swoim nieco przestarzałym krewniakiem. Supermarine Spitfire miał lepsze osiągi, był bardziej zaawansowany technicznie, ale przez to stawiał większe wymagania obsłudze. Hawker Hurricane był prostszy, dlatego dobrze sprawdzał się z dala od cywilizacji. Inny pokaz tego dnia to trójka, dwa Spitfire'y - jeden w malowaniu z D-Day - i Vought Corsair, amerykański myśliwiec morski, który walczył głównie na Pacyfiku. Jeden z najszybszych śmigłowych myśliwców, obok P-51 Mustang, który również się pojawił.
![]() |
Spitfire |
![]() |
Corsair - chyba ma złą widoczność w dół, bo lądował z otwartą kabiną |
![]() |
Spitfire leci na Księżyc |
Starsze i wolniejsze samoloty też miały liczną reprezentację: Bücker Bü 133 Jungmeister, de Havilland DH.83 Fox Moth, Focke-Wulf Fw 44 Stieglitz, Sopwith Dove. Niesamowite, że te stuletnie, drewniano-płócienne dwupłatowce potrafią np. robić beczki.
Komentarze
Prześlij komentarz